piątek, 16 marca 2018

Wstyd krzywousty banksterze Mateuszu, a znacznie większy wstyd i hańba Tobie Kornelu

  Tani, a na grzbiecie rodaków uczyniony zarobek oraz wysługiwanie się bezwzględnym korporacjom, to powszechnie uznawany symbol moralnej klęski i zgnilizny III RP. Jeszcze chwilę temu nie byłem do końca pewien tego narodowego aksjomatu, jednak Twój syn - premier naszego wspólnego państwa - wreszcie mnie przekonał. Wcześniej Grzegorz Schetyna, równie przecież bohaterski, a jednocześnie zaprzysiężony przez Ciebie, Kornelu, w Solidarności Walczącej, nijak nie był w stanie przekonać mnie do tej polskiej ludowej mądrości, choć starał się niewątpliwie -  aczkolwiek nieco mimowolnie i raczej przykładem niż myślą.
  Co innego Twój Mateusz: nawet nie przez to, że bezwzględnie (jakieś nowe sformułowanie: może bez najmniejszych skrupułów?) oraz poprzez żałosne intrygi u zagranicznych właścicieli  wyeliminował prezesa Jacka Ksenia, prawdziwego i godnego najwyższego szacunku twórcę potęgi banku WBK BZ. Zdecydowanie jednak bardziej przez niegodne polskiego premiera kombinacje i ukrywanie majątku zdobytego na służbie u Irlandczyków. Twój Mateusz przyszedł tam przecież na gotowe, a wypromował go u irlandzkich właścicieli złowrogiej korporacji - na waszą usilną prośbę - nie kto inny jak Bogdan Zdrojewski i Ryszard Czarnecki; niewiele to miało wspólnego (nie pierwszy przecież i nie ostatni raz) z jakkolwiek pojętym profesjonalizmem a - co gorsza - z jakkolwiek pojętą uczciwością. Nawet Kornelu, z uczciwością katolicką, którą Ty - jako wzorowy Polak-katolik - niechybnie wysoko cenisz.
  Mateusz już znacznie wcześniej przekonał mnie do tej koncepcji wciskaniem na chama polskim frajerom frankowych kredytów (Boże święty, zupełnie jak ten straszny Petru, choć Rysio był tylko głównym ekonomistą, nie prezesem przecież); potem jeszcze poprawił, już jako pożal się Boże polski premier - ukrywaniem majątku, kombinowaniem jak koń pod górę oraz chowaniem się w tej mierze za żonę, z którą już parokrotnie zdążył pogłębić zakres rozdzielności majątkowej. Wiedz Kornelu, że Twój syn niczego w tej mierze nie wynalazł. To samo od zawsze czynią dyktatorzy z Hondurasu, Panamy czy Boliwii, a jeszcze bardziej konsekwentnie czynili w przeszłości Idi Amin, Bokassa i cała posowiecka Azja Środkowa.
  A po cóż mają się nerwowi i zazdrośni z natury Polacy zagłębiać w wątpliwe tajniki zakupów i sprzedaży nieruchomości przez swojego premiera? Niech się lepiej zajmą willą Kwaśniewskich w Kazimierzu czy tajemniczym zabójstwem Jaroszewiczów. Cóż mam zrobić Marszałku Seniorze - głoszący prymat woli narodu nad prawem stanowionym - że kojarzy mi się to nieodparcie z Nursułtanem Nazarbajewem, który podobnie ja Ty ma niezwykle udanego syna i do tego - wyobraź sobie - ukochanego następcę. Nie odróżnia się onże Nursułtan od swojego kolegi Alijewa, a ten - mój Kornelu - od całej reszty posowieckiego nieszczęścia i wiecznego wstydu przed światem. Tam syn pierwszego sekretarza to całkowicie naturalny następca. Jaki pierwszy sekretarz - pardon, przecież w obecnej nomenklaturze prezydent. Co to ma wspólnego z Tobą? W kolejnym akapicie chętnie Ci to zwięźle i przystępnie wytłumaczę
  Czym się różni Twój syn Mateusz od młodszego Nazarbajewa, a jeszcze bardziej od młodych - i niezwykle udanych - a jeszcze młodszych Alijewa i Kadyrowa? Wymienię trzy istotne różnice: jego (Mateusza)  stary był niegdyś prawdziwym antykomunistą; partia, do której syn się ostatecznie przykleił - choć wcześniej bardzo pieścił się z premierem Donaldem jako jego oficjalny doradca - okazała się już po dwudziestu latach demokracji straszliwie i nieubłaganie antykomunistyczna; a jeszcze na domiar wszystkiego PiS wspólnie z Tadeuszem Rydzykiem wygrał wybory. Mało tego: wygrał je także bez żadnych fałszerstw, tak charakterystycznych dla azjatyckich i latynoskich satrapów. Na szczęście mogę Cię zapewnić, że to już ostatni raz. Następne komisarze Joja Brudzińskiego obejmą swą staranną i wszechstronną opieką, gdyż nie mogą oni - niestety - zdać się wyłącznie na wątpliwe kaprysy summa summarum dość przypadkowego społeczeństwa.
  Co do pamięci o antykomunistycznej postawie i takowej walce, szczególnie action directe: najstarsi komunistyczni siepacze, a wraz z nimi ich dzieci i wnuki nie pomną - nawet na ciężkich torturach - wkładu PiSu w owe srogie zmagania. No, może ze znaczącym wyjątkiem posła Pięty, który okradał w Bielsku komunistyczne samochody oraz Joja Brudzińskiego, który - w chwilach wolnych od szczecińskiego duszpasterstwa - napadał i okradał ludzi w jeszcze bardziej komunistycznych pociągach. Antykomunistyczne bohaterstwo Joja ściągnęło nawet na jego młodą głowę straszliwe represje: po informacjach z prokuratury dyrekcja usunęła go z technikum. Twój wielki przyjaciel Jarosław wręcz uwielbia takie postaci. Zgoła nic na świecie nie zastąpi bowiem dobrego haka - dobry hak rules! Taki osobnik będzie wierny swemu kieszonkowemu szefowi do śmierci, a nawet trochę zza grobu. Zdaję sobie sprawę - chociaż przychodzi mi to z niejakim trudem, miły Kornelu - że prezes IPN Szarek wnet poprawi te drobne szczegóły. Tak jak w filmikach puszczanych w waszym lokalu "Konspira" we Wrocławiu, według których to Twoja SW niepodzielnie przyniosła Polsce niepodległość, a wszyscy jej prawdziwi twórcy i sprawcy owszem wizualnie w nich występują - jeno na wszelki wypadek niepodpisani. A po cóż podpisywać, jeżeli od maleńkości jest się dzieckiem Solidarności Warczącej, jedynej antykomunistycznej organizacji naszego globu?
  Wracając do premiera-prezesa irlandzkiego banku: zawsze dobrze jest się w życiu na jakiś wariant zdecydować: albo robimy rodaków na potęgę w bambuko - niekoniecznie z Żydami, można i z braku laku z Irlandczykami - albo rżniemy niezłomnych patriotów, rzecz jasna tych z żydożerczej i hitlerolubnej Brygady Świętokrzyskiej. Najgorzej jest miotać się pośrodku, próbując obsadzać obydwie te role - nieco sprzeczne przecież - naraz i niemal jednocześnie. Wtedy Kornelu pozostaje już tylko siara, poruta i ponury rechot osób choć trochę zorientowanych w sprawie.
  Kończąc już: my, którzy wbrew Tobie i Twojej bohaterskiej konspiracji (również po roku 89) stworzyliśmy III RP, tego mimo wszystko nie żałujemy, choć to nie my niestety (oj ta polska chora zawiść!) się w niej tak pięknie i zgrabnie urządziliśmy.  Do podobnego stopnia upadku i zidiocenia nie doprowadzi nas nawet młodszy z braci Kurskich - kolejny obok Ciebie przykładny katolik. We mnie - inaczej niż w zaprzysiężonym przez Ciebie Grzegorzu Schetynie i Rafale Grupińskim - narastają wszakże coraz większe i większe wątpliwości. W przeważającej mierze wobec cwaniaczków (również wywodzących się z SW), przeliczających niegdysiejsze zasługi na szmal wyprowadzany ze skarbowych spółek, chociażby KGHM. 
  Mówię Ci to Kornelu otwarcie i bez najmniejszej przyjemności: żarty się skończyły. Odtąd każda tania chytrość i każde nowonomenklaturowe złodziejstwo zostaną bezwzględnie rozliczone i ukarane. To Ci po starej znajomości - i przez szacunek dla Twojej postawy na początku stanu wojennego - z głębi serca obiecuję. Rozliczenie irlandzkiej korporacji, która zatrudniła Twojego syna, nie będzie stanowiło żadnego wyjątku.
  Ukrywanie dochodów w rajach podatkowych stanowi oczywiste oszukiwanie Państwa Polskiego, a przez to współobywateli - uczciwych podatników, w końcu - jakby Kornelu nie patrzeć - tak ukochanym przez Ciebie Polaków. Powiedz też synowi, żeby nie usiłował mądrzyć się - wyjątkowo nieudolnie zresztą - wobec światowego żydostwa. Po pierwsze dlatego, że go zjedzą na pierwsze śniadanie, po drugie dlatego, że w polemice z nimi lepiej posiadać minimalne intelektualne przygotowanie. Jak to mówią Rosjanie: podgotowkę. Lepiej niech spojrzy on w lustro i wytłumaczy się komukolwiek jeszcze przez was niezastraszonemu, z dochodów starannie skrywanych przed publicznością. Jakich dochodów? Chociażby trzydziestu trzech milionów, zarobionych jak to powiada Twój wielki przyjaciel Jarosław w globalnej korporacji, w naturalny sposób żerującej na dobrych a prostolinijnych Polkach i Polakach.
Paweł Kocięba-Żabski

4 komentarze:

  1. Rozumiem, ze ten tekst jest prywatnym rozliczeniem (piekna forma). Jednakze, jezeli Pan pozwoli, to zgadzajac sie z tak wyrazonym zdaniem, przylacze sie do obietnicy.....rzetelnego rozliczenia i ojca i syna - bo taka jest teraz potrzeba chwili.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezupełnie prywatnym Pani Halino. Ten rodzaj skrajnej bezczelności i braku jakichkolwiek zahamowań ożeniony z wrodzoną świętoszkowatością ma charakter stricte publiczny i polityczny. Komentowanie go takoż.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykre to wszystko. Pozdrawiwm!

    OdpowiedzUsuń
  4. I wzajemnie! Podziemny etos okazał się wart mniej niż hipsterskie okularki premiera. Smutne to i straszne, a jeszcze najgorsze przed nami.

    OdpowiedzUsuń