czwartek, 18 stycznia 2018

Genialny szachista-strateg boleśnie wydymany w Zielonej Owieczce

   Powtarzanie się zawsze jest nudne i męczące, jednak czasem nieuchronne, bo nie da rady inaczej. Nieustająco bowiem słyszymy z różnych stron zachwyty (autentyczne niestety, zupełnie niewymuszone) nad geniuszem strategicznym Kaczyńskiego, który - jak niegdyś Fischer, Karpow i Kasparow - planuje, cóż tam planuje, on po prostu widzi oczyma duszy dwadzieścia ruchów do przodu. Z każdej sytuacji potrafi wyciągnąć korzyści, nic go nigdy nie zaskoczy, bo wszystko przecież przewidział i przemyślał zawczasu do najdrobniejszego szczegółu. Zachwyty te płyną z najróżniejszych stron, bo oprócz miłujących wodza wyznawców rozpowszechniają je coraz to częściej bezstronni (?) publicyści tudzież - o zgrozo - ludzie z antypisowskiej strony barykady, którzy głośno wołają już nie o "polskiego Macrona", tylko o "naszego Kaczyńskiego". Trudno nie zauważyć tu niezdrowej, a bardzo  inteligenckiej przecież, fascynacji mocą i skutecznością naczelnika.
   Nasz Kaczyński bardzo by się przydał, nie mamy go i cierpimy mocno z tego powodu. Warto wszakże doprecyzować, o czym mówimy. Jeżeli o charyzmatycznie ideowym, sprawnym i konsekwentnym partyjnym liderze, to pełna zgoda - oni takiego mają, a my wręcz przeciwnie. Może kiedyś się dochowamy, względnie objawi się on poprzez gwałtowną iluminację, w sytuacji rewolucyjnej, która często wymusza podobne zjawiska - vide Wałęsa w sierpniu 80. Jeżeli natomiast mówimy o prawdziwym mężu stanu, który prowadzi pewną ręką 40-milionowy kraj i kieruje się wyłącznie jego strategicznym i długofalowym interesem, sytuacja wygląda wręcz dramatycznie, za to w pełni sprawiedliwie: my nie mamy nic i oni nie mają nic. A dokładniej: my po dezercji Tuska mamy wielu przyzwoitych fachowców bez politycznej charyzmy i talentów, a oni rzeczywiście i dosłownie nic - wielkie krzyczące zero.
   Kaczyński poszedł na swoją żałosną wojenkę z Unią z powodów osobistych oraz czysto wewnętrznych. Osobistych, ponieważ musiał - i chciał - odreagować oraz pomścić (to dopiero wieczny mściciel) - fakt długoletniego przebywania poza politycznym mainstreamem, na odległym marginesie populistycznego bestiarium. - Każdy z nas ma swojego Kaczyńskiego - pocieszali Tuska zachodni liderzy jeszcze kilka lat temu, poklepując go po ramieniu. Przyczyny wewnątrzpolityczne były oczywiste jak słońce na niebie: cóż może łatwiej uwieść zakompleksioną część naszego narodu (ciągle jeszcze większościową niestety) niż wstawanie z kolan, wyzwalanie się z banksterskiego i neokolonialnego poddaństwa, 100-tysięczny antyeuropejski - w formie i treści - marsz wyklętych narodowców i Polska mocarstwowa na czele Międzymorza, a wszystko to pod łopot husarskich skrzydeł. To był majstersztyk, swoista miniatura wczesnego Hitlera - ale takie zabawy mają  niestety swój szybki kres, a później narastający z każdą chwilą koszt, nad którym wybitny strateg powinien bezwzględnie panować. Czy Kaczyński nad tym panuje z punktu widzenia twardo rozumianego polskiego interesu narodowego? Ani trochę, to całkowicie go przerasta. Kto nad tym panuje? Viktor Orban, i to - uważnie obserwując ostatnie cztery lata - w stu procentach.
   W tym miejscu dochodzimy niestety do sedna sprawy. Kaczyński oparł swoją wojnę z Brukselą na absolutnej lojalności jednego sojusznika. To błąd kardynalny, nigdy i pod żadnym pozorem nie wolno tego robić. Skoro połamał wielokrotnie Konstytucję i zobowiązania traktatowe, to doczekawszy się w końcu - po dwóch latach perswazji i ostrzeżeń - wdrożenia artykułu 7 - wisi całkowicie na węgierskim vecie. Nie ma żadnego planu B, musiałby się bowiem rakiem wycofać z kluczowych elementów "reformy" sądowej i w sprawie TK. To zaś oznacza utratę twarzy i autorytetu oraz dekompozycję własnego obozu. Słowem wszystko albo nic! To kompletna dziecinada, amatorka wołająca o pomstę do nieba, granicząca z poważną psychiczną aberracją, która wyklucza racjonalny osąd, po prostu chłopski zdrowy rozum. Wielu wśród dobrej zmiany świetnie zdaje sobie z tego sprawę (Konrad Szymański!), jednak tchórzliwie milczą i potulnie wykonują polecenia z Nowogrodzkiej.
   Powróćmy jednak do naszego antybrukselskiego duetu bratanków, który tyle godzin naradzał się w Zielonej Owieczce. Trudno niestety o bardziej niedopasowanych partnerów, psychologicznie i politycznie z kompletnie różnych bajek. Kaczyński to polski ambicjoner, inteligencki sarmata, prowincjonalny wizjoner, ale też ewidentny zakładnik swoich kompleksów, urazów, żali i pretensji. Orban - wszystko na odwrót: chłopak z ludu, piłkarz, bezczelny cwaniak i geszefciarz, który sprzeda własną matkę, ale potem zaraz odkupi, żeby ludzie nie gadali. W nieszczęsnej niedzickiej Owieczce spotkały się dwa światy, Skutek mógł być tylko jeden: z Owieczki wyszedł Orban, a zaraz za nim jeden nieduży baranek.
   Sytuacja Budapesztu jest niebezpiecznie (dla Kaczyńskiego naturalnie) jednoznaczna. Węgry konsekwentnie dostają najwięcej unijnych środków na głowę mieszkańca (obok malutkich Łotwy i Estonii) - tylko w perspektywie 2014-2020 ponad 25 mld euro. Pieniądze te trafiają w lwiej większości do oligarchicznego układu Orbana - nawet nie oligarchicznego, bo to za mały kraj: zwyczajnie rodzinno-koleżeńskiego. Trzej koledzy z dzieciństwa i wczesnej młodości, rodzina, zięć, wójt rodzinnej gminy - tak skonstruowana grupa przepuszcza przez siebie prawie wszystkie unijne środki na infrastrukturę. Orban zmienił konstytucję, przechwycił sądy i wolne media nie po to, by wstawać z kolan i walczyć z brukselską dominacją. Uczynił to po to, by nikt nie patrzył mu na ręce, nie bruździł i nie psuł miliardowych interesów. Pieniądze umie wyciągać nawet od Putina, przede wszystkim na elektrownię atomową w Paks. Wszystko, absolutnie wszystko, jest u niego kwestią interesu, a w przypadku sojuszu z Warszawą - ceny. Odgadnijmy proszę, kto wygra konkurs ofert, kto da więcej? Warszawa czy Bruksela? W tym kontekście warto dobrze rozumieć jeszcze jedno - zabranie funduszy Węgrom oznacza tak naprawdę zabranie pieniędzy rodzinnemu układowi premiera.
   Doświadczenia PiSu z Orbanem? Proszę bardzo, oto pierwsze z brzegu: głosowanie na Tuska - ewidentna i całkowita zdrada; głosowania w KE w sprawie trybunalskich, a potem sądowych zaleceń wobec Warszawy - węgierski komisarz każdorazowo za; wreszcie głosowanie art.7 wobec Polski w KE - węgierski komisarz za. Gdzie tu jest przestrzeń na złudzenia?
   Jak Kaczyński mógł popełnić tak elementarny i przedszkolny błąd? Jest tylko jedna odpowiedź: w polityce doskonałym motorem bywają uczucia czysto negatywne, jak nienawiść, pielęgnowane urazy czy zawiść. Jednak gdy przychodzi do dużej gry, do gry o interes kraju, o interes narodowy w długiej perspektywie, te czarne motywatory zaćmiewają umysł, zaburzają najprostszy osąd. Czynią z inteligentnego skądinąd człowieka kompletnego idiotę. Wszyscy za to za chwilę słono zapłacimy.
Paweł Kocięba-Żabski   

8 komentarzy:

  1. Chcialoby sie zakrzyczec-NIEPRAWDA! Nie jest tak zle..niestety to swietnie podsumowane status quo naszej Ojczyzny..tego kraju. Obserwujac i czytajac- bo nie mieszkajac w Polsce ta forma jest dla mnie jedyna- sklaniam sie do opinii jednego z dziennikarzy, ktory napisal przekonywujacy dla mnie scenariusz. Kaczynski realizuje swoj plan: kiedys mial powiedziec, ze marzy mu sie taka rola. Decydenta z boku. I dlatego postawil Morawieckiego, ktory ma pare zadan do wykonania, za ktore bedzie mial prezydenture jak w saku. Jedno z nich to usuniecie Macierewicza oraz najbardziej psujacych obraz ministrow oraz przesuniecia w rzadzie bez specjalnych bolesci-Ratowanie naszej pozycji w Brukseli-bo jednak pieniadze sa potrzebne, zmiekczenie tez opcji kontra wszystkim, bo przeciez juz ma wszysyko na czym mu zalezalo. Mo, moze jeszcze wyszarpnie media. To obraz przerazajacy. Bo znam wiele osob, ktore sie w tej czarnej..urzadzaja. Wiec zycze tym urzadzajacym, zeby zamkneli im fb, potem granice i odebrali paszporty. Ja jestem poza wplywami pomylonego Antosia czy oszalalego z nienawisci kurdupla. Moge tylko trzymac kciuki i wierzyc w madrosc Suwerena...

    OdpowiedzUsuń
  2. Suweren musi dostać szansę, czyli sensowną propozycję programową i wiarygodnych liderów. Przy poparciu dla PiS przekraczającym 40% również wspólną listę antyPiSu, najlepiej wyłonioną w prawyborach.

    OdpowiedzUsuń
  3. To wszystko przypomina bajkę Andersena o nagim królu. Mam wrażenie, że wszyscy politycy PiS widzą i wiedzą, jak nędznym jest Kaczyński strategiem, ale im mniej w jego talenty wierzą, tym głośniej perorują o jego geniuszu. Krzykiem zagłuszają własną niewiarę. No, ale dokąd są profity...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesli Kaczynskiemu uda sie jakims cudem uniknac ostrego kryzysu gospodarczego ( tzn pustej michy suwerena .... bo tylko ta spowoduje by ruszyl swe 4 litery na ulice .... ) , to z poparciem Kosciola moze spokojnie rzadzic do swej smierci....

    OdpowiedzUsuń
  5. Z pustą michą zgoda, jednak zanim to nastąpi, prawdziwą szansę stwarza twarda postawa Brukseli w procedowaniu artykułu 7. Wszystkie badania pokazują, że elektorat pisowski boi się w pierwszej kolejności zakręcenia kurka z europejskimi funduszami i odwrócenia się Zachodu od Polski. Skoro się tego boją, trzeba im dostarczyć właściwych doznań.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko ! , czy UE zdecyduje sie na jakies radykalniejsze kroki wobec PL... ( np przykrecenia kurka z €..? ) I czy wlasnie nie o TO chodzi Kaczynskiemu..? By rozpetac anty Unijna kampanie ..? Przygotowanie artyleryjskie do wyjscia PL z UE.Wydaje sie ze polski KRK klepnal by zamiane UE na ta z Rosja bez wiekszego problemu ...Bo z czego suweren nie zdaje sobie sprawy , ze opuszczenie przez PL UE oznacza jej automatyczny powrot do rosyjskiej strefy wplywow....

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdyby do tego doszło, Kaczyński gwałtownie straci poparcie. Naród lubi się poonanizować husarsko i narodowo, ale wyłącznie pod warunkiem, że kasa płynie, jak płynęła, a Unia przymyka oko. Inna rzecz, że wtedy może być już za późno, bo uczciwe wybory już się nie odbędą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak mowia nasi rosyjscy przyjaciele поживём – увидим.... O wolnych wyborach to moim zdaniem mozemy juz zapomniec ....Majstrowanie przy ordynacji wyborczej swiadczy ze Kaczynski juz tak latwo waadzy nie odda .... Niestety zmierzamy na wschod ( paradoksalnie przy pisowskiej anty rosyjskiej propagandzie ..) choc dziwnym trafem cele PIS i Putina sa wspolne : Max oslabienie i na koncu rozpad UE....Ciekaw jestem kiedy Kaczynski przestawi propagandowa wajhe z zachodu na Rosje....Jest duzo niewiadomych : Jaka polityke przyjmie UE wobec PL , kryzys gospodarczy , czy Trump bedzie w dalszym ciagu prezydentem...itd itp Przerazajace dla mnie jest to patrzac w tyl , ze glupota i zaniechanie Tuska ( + poparcie Kosciola ) wyniosly Kaczynskiego do absolutnej wladzy ...

    OdpowiedzUsuń