Jeżeli ma się w Polsce demokratycznej i antypisowskiej dokonać przełom, to właśnie teraz. Wszystkie kwasy, podrzucona chytrze przez naczelnika rywalizacja o lidera opozycji, nieufność ruchów społecznych wobec partii, lekceważenie społeczników przez doświadczony aparat partyjny, wszystko to już było, trwało aż za długo i właśnie umarło nagłą śmiercią. Wszyscy zwaśnieni mogą się bowiem niebawem spotkać w Berezie Kartuskiej - znacznie lepiej i rozważniej połączyć siły zanim odpowiednie ośrodki reedukacyjne otworzą swoje podwoje.
Trzy ustawy regulujące pisowskie sądownictwo nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości: oto domyka się osławiony ciąg technologiczny, o którym Kaczyński marzył już 12 lat temu - dokładnie o to rozbiły się negocjacje rządowe niedoszłego premiera z Krakowa. PiS chciał kontroli nad całym ciągiem, PO miała tyle przytomności umysłu, że się na to nie zgadzała. Teraz PiS jest o włos od sytuacji idealnej, w której oprócz swojej policji, służb i prokuratury będzie miał swoje i wyłącznie swoje sądy. Co to znaczy swoje? W pełni kontrolowane, obsadzone wedle leninowskiej zasady kadrami zawdzięczającymi wszystko PiSowi, a rządzone wedle nowych ściśle hierarchicznych reguł żelazną ręką partyjnego nadzorcy. W prokuraturze Ziobro może ingerować w każde śledztwo, każde też odebrać niepokornemu prokuratorowi - teraz sądy, ta tradycyjna ostoja przesadnej czasem wolności będą poddane podobnym zasadom. Ziobro osobiście mianuje 46 prezesów sądów okręgowych i 11 apelacyjnych, rejony pozostawi zapewne sprawdzonym w bojach podwładnym. Ustawa przerywa też kadencję Sądu Najwyższego, a na tak zwany okres przejściowy jego skład i pierwszego prezesa wyznaczy minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Po okresie przejściowym będzie już pozamiatane - nie będzie czego zbierać.
Kaczyński chce likwidacji trójpodziału władzy i stworzenia jednolitej struktury państwowej na wzór doktryny komunistycznej i faszystowskiej z jednego zasadniczego powodu, wspólnego zresztą z historycznymi poprzednikami: nie da się ulepić nowego człowieka i stworzyć nowej zdyscyplinowanej i posłusznej wspólnoty bez absolutnej pewności, że sędziowie będą lojalnie i świadomie współpracować z prokuratorami i władzą polityczną. Co to za robota, w której służby mozolnie organizują prowokację, jak nie przymierzając Kamiński z Lepperem, a sędzia wypuszcza podejrzanych z aresztu i jeszcze oskarża oddanych funkcjonariuszy o przekroczenie uprawnień i nadużycie władzy. To gówno, a nie robota!
Dlatego CBA czeka z tak zwaną realizacją na domknięcie ciągu technologicznego. Dlatego PiS pracowicie konsoliduje ABW z Agencją Wywiadu, co daje upragnioną możliwość niezbędnych czystek i to na wszystkich szczeblach. Dosłownie każdy z 5000 agentów ABW i 1500 AW musi mieć pełną świadomość, że wszystko zawdzięcza tej władzy: albo awansowała go na skróty, dała mu życiową szansę, przyjęła go do pracy, albo przynajmniej nie wyrzuciła jak wielu kolegów. Jesienią, gdy wspomniany ciąg będzie szczelnie domknięty, przyjdzie długo przez naczelnika oczekiwany czas żniw, czyli w języku resortowym realizacji. I żaden sędzia nie podskoczy, a gdyby nawet, to od tego właśnie jest nowopowołana izba dyscyplinarna Sądu Najwyższego, w której płace mają być o połowę wyższe niż w pozostałych. Taki buntownik długo w sędziowskim stanie miejsca nie zagrzeje, dla przykładu i przestrogi dla pozostałych.
Opozycja parlamentarna i pozaparlamentarna musi wobec podobnej perspektywy myśleć i działać jak jedna drużyna, osławiona schetynowa jedna pięść, z tym ze tym razem naprawdę, a nie w kabotyńskim sloganie. Bezpośrednio po wakacjach Schetyna, Petru i Kosiniak-Kamysz staną się zwierzyną łowną służb i prokuratury, co Kaczyński wprost i bez ogródek zapowiada, żeby nie było niepotrzebnego zaskoczenia. Mateusz Kijowski na własne zresztą życzenie już się tą zwierzyną stał. Front Demokratyczny czy Zjednoczona Opozycja dają nam jeszcze szansę na skuteczną obronę i przemyślane mocne działanie zakończone wspólnymi listami wyborczymi. W przeciwnym wypadku Kaczyński powyjmuje wszystkich z saka po jednemu, a dumna Polska błyskawicznie przekształci się w krzyżówkę Turcji z Białorusią - Katolickie Państwo Narodu Polskiego.
Paweł Kocięba-Żabski
Pawle, masz rację. Szkoda tylko, że to niczego już nie zmieni. Potrzask się domyka.
OdpowiedzUsuńPotrzask się domyka, ale zwierzyna też ma swój rozum i wolę. Rychło się zresztą przekonamy.
UsuńObawiam się, że ta zwierzyna nie docenia determinacji kłusownika.
OdpowiedzUsuń