Gdy opadł już bitewny kurz i władza udała się wreszcie na zasłużony wypoczynek, przychodzi pora podsumowania batalii po wszystkich stronach sporu: obrońców Konstytucji, rycerzy dobrej zmiany i zagranicznych obserwatorów, zszokowanych nieco tempem i temperaturą wydarzeń nad Wisłą, rozgrywających się wszak w środku kanikuły. Gdy w piątek 21 lipca Obywatele RP rzucili w sieci hasło "wszyscy pod sejm", wyglądało na to, że owi wszyscy to kilkuset najbardziej oddanych antypisowskich aktywistów. Wskazywała na to wieczorna frekwencja w piątek i w sobotę. To co nastąpiło w niedzielę i przez cały ostatni tydzień przerosło wszelkie oczekiwania, po prostu przeorało kraj. Ogromne tłumy w metropoliach, wychodzące dzień po dniu i tysiące protestujących w ponad 130 mniejszych miastach i miasteczkach, również w mateczniku PiSu, a więc Krośnie, Sanoku, Przemyślu czy Zamościu. Uderzała przytłaczająca przewaga młodzieży, o której przed protestem wiedzieliśmy głównie tyle, że podobno w 65% popiera PiS. Na koniec prezydent wykonał ruch dla wielu niewystarczający i kuglarski, za to taki, po którym już nigdy nie będzie zaufania i komfortu politycznej pewności pomiędzy nim i pewnym szeregowym posłem. Kaczyński uznał weto za zdradę i wyciągnie z tego konsekwencje do końca.
Zacznijmy od władzy, bo to ją właśnie spotkało największe zaskoczenie i rozczarowanie. Kolejny raz rzekomy strategiczny geniusz Kaczyńskiego zderzył się z psychologią indywidualną i zbiorową, której pierwszym i najważniejszym wymogiem są empatia i wyobraźnia. Psychologia indywidualna wymagała takiego potraktowania prezydenta, żeby w sprawie najważniejszej dla prezesa, wręcz gardłowej, a taką z całą pewnością jest ręczna kontrola nad sądownictwem, grał on z wodzem w jednej orkiestrze. I co? Z psychologii indywidualnej dwója, jak na geniusza wręcz żenada. Pisanych na kolanie i kolanem przepychanych ustaw nikt z Dudą na serio nie skonsultował, co gorsza gdy w ostatniej chwili wysunął własne warunki, jeszcze raz go spektakularnie zlekceważono. Kaczyński kompletnie przespał i pokpił sprawę dla siebie życiową, mimo że pojawiały się oczywiste znaki ostrzegawcze: weto w sprawie RIO (pisowski miecz już wisiał nad samorządami) i przecieki o wecie wobec ustawy paliwowej. - Andrzejek podpisze, to jasne jak słońce na niebie - mówiło się na Nowogrodzkiej, a sztabowcy wraz ze strategiem już zajmowali się kolejnym etapem, czyli tak zwaną dekoncentracją mediów. Egzamin z psychologii grupowej prezes oblał w jeszcze gorszym stylu: zgubiły go tu pogarda i lekceważenie, z jakim odnosi się do gorszego sortu. Gorszy sort stawił się na placu w efektownym komplecie, a czarę goryczy przelała masowa aktywność najmłodszych. Nasz strateg pomylił się dwa razy w materii dla siebie absolutnie kluczowej, a pieszczonej w planach od przynajmniej dwudziestu lat.
Skutki mogą być opłakane - jeśli prezydent zachowa świeżo odzyskany fason i styl, przedstawi projekty przynajmniej cywilizowane, do zaakceptowania przez Unię i USA. Jeżeli Duda wytrzyma presję i utrzyma prezydencki pion, PiSowi pozostanie kompletne przenicowanie ustaw w sejmie. W takim wariancie w projektach po drugim czytaniu zgadzać się będą jedynie tytuły. Wetowanie ich po raz drugi wygląda w tej chwili na całkowitą utopię, jednak będzie to wtedy w stu procentach kwestia honoru i sensu urzędu prezydenta. Andrzej Duda dysponuje chociażby gotowym projektem "Justitii", który w rewolucyjny sposób demokratyzuje KRS - 9 na 15 jej członków byłoby wybieranych w rejonach.
Przez umysłowe lenistwo Kaczyński z prostej wygranej uczynił sytuację niepewną, której finału nie znamy. Domyślamy się, że ruszyła wszechstronna obróbka prezydenta, z chwytami brudnymi i bardzo brudnymi włącznie. Jeśli nie ma on przejść do historii jako grabarz Konstytucji, jeżeli te dwa weta mają mieć jakikolwiek sens, musi się oprzeć tej parszywej robocie i kreowanej przez trolli atmosferze. Trolle atakują w tej chwili głównie rodzinę Dudy, przede wszystkim Agatę.
Sprzyja odmienionemu Dudzie reakcja Komisji Europejskiej, po raz pierwszy absolutnie jednoznaczna. Polska trafi przed Trybunał w Luksemburgu za ustawę o sądach powszechnych, Timmermans jednoznacznie zapowiedział jednocześnie uruchomienie artykułu 7 w razie przerwania kadencji Sądu Najwyższego. Wbrew oczekiwaniom PiSu identyczne stanowisko zajął amerykański departament stanu - stało się więc jasne, że Trumpowe poklepywanie po plecach nie oznacza zgody USA na likwidację niezależnego sądownictwa. Prezydent może więc i powinien wystąpić jako mąż stanu ratujący kraj przed izolacją, sankcjami i zimną wojną domową. Z jego punktu widzenia zdecydowanie lepiej byłoby nie wetować dwóch ustaw, niż teraz dać się stłamsić i ponownie upokorzyć Kaczyńskiemu.
Skutki dla opozycji nie są wcale jednoznaczne, mimo zwycięskich protestów. Po cichu liczyłem na wielki wiec wieńczący symbolicznie demonstracje, na którym doszłoby do powołania już teraz, bez niepotrzebnej zwłoki - Frontu Demokratycznego, Kongresu Demokratycznego, słowem zjednoczonej opozycji skupiającej partie i zaangażowane ruchy społeczne. Szkoda, że tak się nie stało, musi koniecznie stać się jesienią. Gołym okiem widać bowiem, że partie opozycyjne kojarzone z III RP zyskają co najwyżej połowę możliwego poparcia - reszta skumulowana jest w żywiole społecznym, mocno antyestablishmentowym i domagającym się głębokich zmian. Petru czy Schetyna nie byli co prawda wygwizdywani na demonstracjach, wyraźnie nie budzili jednak entuzjazmu. Jeżeli tego żywiołu nie wciągnie się szybko do wspólnych, mądrze skoordynowanych akcji, zmarnuje się go albo co gorsza przechwyci go Kukiz. Dlatego działać trzeba prędko, umiejętnie i z wyczuciem: nie jest to z pewnością robota dla starych wyg partyjnych; zrobić to powinien młody drugi szereg, bliższy "społecznikom" pokoleniowo i oklaskiwany przez nich na protestach.
Paweł Kocięba-Żabski
Brawo, w pełni akceptuje.
OdpowiedzUsuńByć może nie śledzi Pan skrupulatnie wszystkiego co się dzieje, bo też niełatwa to sprawa gdy media nie spełniają dostatecznie swoich obowiązków informacyjnych. Powstała Koalicja prodemokratyczna. Na wezwanie Ogólnopolskiego Strajku Kobiet stawili się przedstawiciele wszystkich partii i najważniejszych ruchów obywatelskich. Odbyły się już dwa spotkania, ostatnie, Komitetu Obywatelskiego - Koalicji Prodemokratycznej "Wokół flagi" 29 lipca.
OdpowiedzUsuńNie wiem tylko, czemu to jest robione po cichu, niemal w konspiracji. Jeżeli były wspólne protesty to aż się prosi o wspólną akcję polityczną.
OdpowiedzUsuń