Ważną częścią Russiagate okazały się zachowania zięcia Donalda - Jareda Kushnera, małżonka nadobnej i utalentowanej biznesowo Ivanki, która dla jego rodziny przeszła nawet na ortodoksyjny judaizm. Sam Kushner, kolejny dziedzic deweloperskiej fortuny, a w Białym Domu doradca o super-szerokich kompetencjach (bliski wschód, Chiny, Kanada, Meksyk, nadzór nad innowacjami, itd.) rozmawiał z Rosjanami o konkretach: kredycie dla swoich firm za zniesienie sankcji. Rozmówcą zdecydowanie ważniejszym od ambasadora Kislaka był wtedy Siergiej Gorkow, człowiek wewnętrznego kręgu Putina, absolwent Akademii FSB, chwilowo oddelegowany na prezesa WEB (Wnieszekonombanku) od trzech lat objętego amerykańskimi sankcjami. Deal był najprostszy z możliwych: dostaniesz u nas tak zwany kredyt, jeśli teść zdejmie z nas niezasłużone szykany. Do tego Jared mocno zabiegał o stworzenie gorącej linii z Rosjanami opartej na ich szyfrowanych kanałach - po to, żeby FBI nie słuchało o znakomitych i jeszcze lepszych interesach rodziny.
Tak to już jest, że u Trumpa, jego dzieci i powinowatych partykularne interesy wprost mieszają się ze sferą polityczną, a co gorsza wywiadowczą. Ivanka, również doradczyni prezydenta, zaczęła od reklamowania ciuchów swojej marki podczas republikańskiej konwencji, potem promowała biżuterię w najbardziej prestiżowym programie publicystycznym "60 minutes". To jednak tylko drobiazgi: ostatnie rozmowy Donalda z premierem Shinzo Abe i przewodniczącym Xi Jinpingiem bezpośrednio posłużyły do ogromnych kontraktów firm Ivanki na japońskim i chińskim rynku. Rozmowy odbywały się w miejscu nieprzypadkowym - w nowobogackim kompleksie Mar-a-Lago na Florydzie. Za każdy dzień spędzony w tym kurorcie podatnik płaci Trumpowi milion dolarów, bo przecież udostępnił gościom ekskluzywny klub. Trzeba docenić, że dzień pobytu Melanii w nowojorskiej Trump Tower wyceniono ulgowo jedynie na 550 tysięcy. A stare dobre Camp David popadło w zapomnienie i świeci pustkami. No, ale tam podatnik nie miałby okazji wspomóc rodzinnych finansów.
Konfliktu interesów najlepiej uniknęła siostra Kushnera Nicole oferująca chińskim i rosyjskim inwestorom wizy E5, stanowiące najkrótszą drogę do obywatelstwa USA. Jeśli Trump ma pięcioro dzieci, to jasnym stało się, że amerykański podatek zapłaci za ich wszystkie biznesowe podróże oraz nieustającą ochronę wszelkich wyjazdów i wakacji. Taka sytuacja wynika z interpretacji prawa federalnego: to, co z niego nie wynika, a nawet pozostaje z nim w jaskrawej sprzeczności to permanentne mieszanie porządków państwowego i prywatnego poprzez coś, co w Polsce delikatnie nazwalibyśmy powoływaniem się na wpływy. No, ale przecież po to głównie Trump kandydował i nie znajdzie się taki odważny doradca, który ośmieliłby się tłumaczyć mu, że coś jest niestosowne. Prezydent zabiłby go śmiechem, a w głębi duszy uznał za wariata.
W gabinecie Trumpa osobną kategorię stanowią starzy przyjaciele biznesowi. Oj, nie znajdziemy wśród nich innowatorów z doliny Krzemowej czy kreatywnych wynalazców. Znajdziemy za to szemranych spekulantów i bezwzględnych biznesowych cyników żerujących na ludzkim nieszczęściu. Za wywiad odpowiada Steve Feinberg, obecnie z branży zbrojeniowej, który wsławił się błyskawicznym wyprzedaniem majątku najstarszej amerykańskiej huty i posłaniem pracowników do opieki społecznej. Najbardziej chyba znany jest sekretarz skarbu Steven Mnuchin, który po to tylko wykupił upadający bank hipoteczny IndyMac, by dziesiątki tysięcy lokatorów wyrzucić na bruk. Trochę mniej słynny wydaje się sekretarz handlu Wilbur Ross, który w poprzednim wcieleniu prał pieniądze ruskiej mafii w cypryjskim banku, a do dzisiaj jest współwłaścicielem armatorskiego holdingu transportującego towar pod chińską banderą do objętego sankcjami Iranu. Jednego możemy być pewni -żaden z tych znakomitych biznesmenów złego słowa szefowi nie powie o jakimś konflikcie interesów - przeciwnie, wdrożą i twórczo rozwiną analogiczne praktyki, każdy na powierzonym sobie poletku.
Paweł Kocięba-Żabski
Szokujace...bo to wrecz mafijny uklad....i nie pojme jak mozna to akceptowac. Niby Demokracja amerykanska jest na o wiele wyzszym poziomie, jednak to co sie stalo z wyborem Trumpa...jest dla mnie, Obywatelki Europy, wrecz obraza.
OdpowiedzUsuń