Przyglądając się sytuacji w wojsku średnio bystry obserwator dochodzi do przekonania, że zarzuty o ruską krecią robotę, jaką wykonywać miałby Macierewicz, są absolutnie chybione. Żaden szanujący się agent, choćby z powodu asekuracji i dbałości o własne bezpieczeństwo, nie zrobiłby podobnego spustoszenia w tak krótkim czasie. No chyba, że Antoni to agent wszechczasów, o którym pisane będą specjalne podręczniki. Godna podziwu jest wszechstronność jego roboty, która sięga od paraliżowania struktury dowodzenia poprzez wypchnięcie z wojsk operacyjnych najbardziej doświadczonych oficerów po zablokowanie dopływu nowoczesnego sprzętu bojowego, przede wszystkim czołgów, okrętów i helikopterów.
Konsekwentne odcinanie prezydenta od podstawowych informacji o stanie armii wielu obserwatorów kładzie na karb paranoicznej i megalomańskiej osobowości ministra wojny: wedle tej interpretacji kokosi się on we własnym królestwie, zazdrośnie strzegąc go przed innymi. Sęk w tym, że w razie konfliktu zbrojnego czy choćby misji w ramach NATO minister w ogóle znika jak kamfora - polska konstytucja i polski system obronny dają tu wszelkie kompetencje prezydentowi, który współdziałać ma jedynie z premierem, rządem jako całością oraz sztabem generalnym.
Odpowiedzialność jednoosobowa skupia się w tym momencie na prezydencie: z tego punktu widzenia zachowanie Macierewicza, jego bojkotowanie i marginalizowanie Biura Bezpieczeństwa Narodowego to sabotaż najczystszej wody i najgrubszego kalibru. W razie gwałtownej potrzeby nasz system kierowania walką byłby całkowicie sparaliżowany. Usilna praca Antoniego to jedno, a fikcyjność osoby premiera to drugie. Procedury nie przewidują bowiem, by w godzinie W szeregowy poseł siedział premierowi na kolanach. Procedury kryzysowe traktują prezydenta i premiera jako kluczowych, pełnowartościowych i samodzielnych graczy, w razie potrzeby odpowiednio ukrytych z dala od szeregowego posła. Ministra obrony nie ma w nich w ogóle, jego rola ogranicza się do koordynacji w czasie pokoju.
Macierewicz powoduje więc podstawową dysfunkcjonalność kierowania armią w chwili kryzysu. Niezależnie od tego wypchnął z wojska najcenniejszych i najbardziej doświadczonych oficerów sztabowych i operacyjnych, by na ich miejsce mianować swoich pupili, awansowanych pospiesznie, bez składu i ładu. Normą stały się przyspieszone weekendowe kursy generalskie dla wybranych, wypisz wymaluj jak po stalinowskich czystkach. To nie koniec obrazu: poważna część pozostałej kadry została zabrana do powstającej obrony terytorialnej. Miarą trudności kadrowych, momentami groteskową, było nieobsadzanie miesiącami kluczowych attaszatów w natowskich stolicach.
Modernizacja techniczna armii postępowała zbyt wolno w poprzedniej kadencji parlamentu. Teraz zamarła w ogóle i to w sposób charakterystyczny: minister i jego zastępcy ogłaszają mocarstwowe plany na przyszłą dekadę, po czym zapada głucha cisza. I tak najnowszy Przegląd Strategiczny zakłada intensywne remonty 50-letnich okrętów podwodnych Kobben w oparciu o części jednego z nich, likwidację fregat i korwet, modernizowanie archaicznych czołgów T72 i przedłużenie do 2021 roku resursów dla maksymalnie wyeksploatowanych helikopterów Mi14. Te ostatnie powinny być złomowane już teraz, ale pamiętamy, jak skończył się przetarg na Caracale.
Wygląda na to, że identycznie zakończy się plan użycia najnowocześniejszych Patriotów w systemie obrony przeciwrakietowej Wisła. Wiceminister Kownacki, specjalista od polsko-francuskich widelców żąda od Amerykanów przekazania całej najnowszej technologii rakietowego pola walki - od tego uzależnia zakup systemu. Po pierwsze istotna część technologii stanowi własność koncernów, z którymi trzeba osobno i żmudnie negocjować, po drugie zaufanie USA do Macierewicza jest delikatnie mówiąc ograniczone. Przy okazji wizyty Trumpa pojawiła się ogólna deklaracja intencji, którą Antoni natychmiast się pochwalił. Nieprzypadkowo nie zawierała żadnych konkretów.
Zachodzę w głowę, co o tym wszystkim myśli Kaczyński, który sam siebie uważa za największego z patriotów. Zapewne popiera czystkę w wojsku, bo trzeba usunąć platformerskie i komorowskie złogi, a nasze bezpieczeństwo zawierza sytuacji ogólnej. Nie daj Boże, żeby się pomylił.
Paweł Kocięba-Żabski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz