Skoro już nasz minister wojny załatwił nam neutralną wrogość najsilniejszej armii w UE (poza Turcją z każdą chwilą bardziej zaprzyjaźnioną z Kremlem) - dodajmy, że to jedyna siła zbrojna zdolna do tego, aby przy dużym poświęceniu uratować nam dupę w przypadku rosyjskiej agresji - pochylmy się chwilę nad znakomitym otoczeniem pana ministra wojny.Gdy pominąć indywidua wypływające z erotycznych fantazji Antoniego (Janniger, Misiewicz, Kownacki), rzuca się w oczy ciekawa prawidłowość: przez długie lata dryfowania po prawicowych efemerydach - od ZChNu poprzez Ruch Narodowo-Katolicki po Ligę Polskich Rodzin - naszemu bohaterowi konsekwentnie towarzyszą, wręcz go nie odstępują nie tylko regularni agenci SB, lecz co gorsza - oficerowie i agenci KGB i GRU, a wkrótce potem FSB i GRU (sowiecka kontrazwiedka i razwiedka wojskowa nie zmieniła nazwy).
By nie być gołosłownym - osławionego Roberta Luśnię, wiernego przez długie lata druha i współpracownika Macierewicza,byłego posła LPR, a przy tym agenta SB od wczesnych lat osiemdziesiątych, prowadził Józef Nadworski, agent KGB, a bardzo być może, że kadrowy oficer tej służby. Nadworski z kolei blisko współpracował z pułkownikiem GRU Markiem Zielińskim, w sowieckiej a później rosyjskiej służbie pozostającym od 1980 do wpadki w 1993 roku włącznie. O zażyłości obydwu panów-oficerów wiemy z obszernych zeznań Zielińskiego złożonych przed polską prokuraturą wojskową. Zieliński zeznał nawet, że to opiekujący się Robertem Luśnią Nadworski poznał go z oficerem GRU, który miał go później wprowadzić do służby na polskim odcinku.
Najbliższym współpracownikiem Macierewicza i Luśni przed rokiem 2005 był Konrad Rękas, wtedy pełnomocnik ówczesnej partyjki Antoniego w wyborach parlamentarnych 2005 roku. Po aresztowaniu za szpiegostwo na rzecz Rosji Mateusza Piskorskiego, Rękas jest w tej chwili faktycznym liderem prokremlowskiej partii Zmiana, otwarcie głoszącej wielkość Władimira Władimirowicza, a małość i zgniliznę zachodnich struktur wojskowych i politycznych. Barwnie opisuje ich (to jest Macierewicza i Rękasa) współpracę Tomasz Piątek w GW, minister niczego nie dementuje, jedynie pomniejsza znaczenie tych kontaktów i sugeruje, że ustały wiele lat temu. Na to Rękas na facebooku bezczelnie odpowiada, że widzieli się całkiem niedawno podczas kampanii wyborczej 2011 roku, a do dziś współpracują w "Głosie", starym organie kolejnych partii Antoniego.
Wielki przyjaciel Rękasa Marian Szołucha (również przez Piątka opisywany) był niedawno przez Macierewicza mianowany wiceszefem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej; został odwołany po pięciu dniach, gdy media ujawniły jego rosyjskie powiązania. Znacznie bardziej pouczające są losy założycieli Narodowego Centrum Studiów Strategicznych, fundacji finansowanej przez byłego rajdowca Roberta Szustkowskiego (Grupa Radius), obywatela szczęśliwej Szwajcarii, od ćwierćwiecza robiącego w ZSRR, a potem w Rosji znakomite interesy. Narodowe Centrum długo miało siedzibę w dawnym budynku SLD przy Rozbrat, korzystając po prostu z uprzejmości proradzieckiego biznesmena. Założyciele tak ulokowanej fundacji, panowie Kotas i Szadkowski to podpora MON w roku 2006-7 i obecnie - wspólnie z Macierewiczem Kotas był wiceministrem obrony w rządach Marcinkiewicza i Kaczyńskiego, Szadkowski pełni tę samą funkcję obecnie. To właśnie NCSS posłużyło jako kuźnia kadr MON Dobrej Zmiany, tam też zrodziła się najważniejsza dla ministra idea Obrony Terytorialnej. Pułkownicy Kwaśniak i Gaj, eksperci NCSS, odpowiedzialni za koncepcję i organizację OT, nigdy nie ukrywali - wszystko jest na facebooku - skrajnie proputinowskiego, a przy tym antynatowskiego nastawienia. Żeby było śmieszniej i straszniej Macierewicz tuż po wejściu do MON mianował Gaja (od lat oficera rezerwy) szefem kadr w Sztabie Generalnym; po artykułach Tomasza Piątka po cichu go odwołał.
Dla odmiany ulubionym ekspertem Antoniego w komisji smoleńskiej jest Andriej Iłłarionow, przez lata osobisty doradca Putina, aktualnie w odstawce, jak wszystko wskazuje - pozorowanej. Mieszkający w tej chwili w USA Iłłarionow od początku oskarżał Rosję o zamach w Smoleńsku, rządowi Tuska zarzucał z kolei zdradę narodowych interesów, a Zbigniewowi Brzezińskiemu agenturalną pracę na rzecz ZSRR - czyniąc to swobodnie podróżował po Rosji, kontaktując się bez przeszkód z moskiewską i petersburską socjetą. Tenże rozpracowywał wcześniej ukraiński Majdan, najpierw udając wielkiego przyjaciela kijowskiej rewolucji, potem pracowicie intrygując w celu skłócenia jego przywódców i rozbicia politycznej jedności ówczesnej ukraińskiej opozycji.
cdn w niedzielę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz