Któż to zostanie wrocławskim prezydentem po szczęśliwie zakończonej czwartej Rafałowej kadencji? A może Dutkiewicz po raz piąty stanie w wyborcze szranki? Jeśli tak mu niektóre przydupasy doradzają, to niech ich lepiej nie słucha. Jak to często (z akcentem ze wschodniego Sussex) powiada brytyjski dżentelmen roku Richard Francis Czarnecki - enough is definitely enough. Słowem w prostej ruszczyźnie - chwatit gospodin prezidient. Jeśli niektóre przydupasy szepczą do prezydenckiego ucha coś zgoła przeciwnego, nie powinien on ich absolutnie słuchać, bo własny interes mają wyłącznie na uwadze, nie zaś Wrocławia i nie Prezydenta.
Któż więc zasiądzie we wrocławskim Ratuszu późną jesienią roku pańskiego 2018? Czyżby przyszedł czas na niewiastę jak nie przymierzając w stolicy naszej? Jest przecież - i ma się lepiej niż kiedykolwiek - słynna (o damski włos przecież) niedoszła pogromczyni Rafałowa Mira Stachowiak-Różecka z partii prawej i sprawiedliwej (bolesnym było oglądanie twarzy Dutkiewicza i Krauzego Jarosława w pamiętny wyborczy wieczór), jest młoda i bardzo atrakcyjna (pozwólmy sobie na odrobinę odrażającego seksizmu) profesor Aldona dwojga nazwisk Wiktorska-Święcka, daje znakomicie radę piękna radna niezależna (wywalił ją Krauze Jarosław z prezydenckiego klubu) Kasia Obara-Kowalska, temperamentna jak diabli, nie zapominajmy również - Boże broń - o pani senator z Platformy - Zdrojewskiej Barbarze. Wszak w swojej niedługiej (przy mężu rzecz jasna) karierze politycznej zdążyła ona już być przewodniczącą obydwu najgłówniejszych dolnośląskich legislatur - Rady Miejskiej Festungu i sejmiku naszego dolnośląskiego. Czyż nie jest to wystarczająca rekomendacja na prezydenta metropolii naszej?
Nie tak dawno Basia zabłysnęła była w Izbie Dumania przy okazji dyskusji o jubileuszu 1050-lecia Państwa Polskiego - skrytykowała w bezlitosnej i gwałtownej tyradzie Mieszka Pierwszego (to ten przystojniak z bródką z dziesięciozłotówki) za bigamię, mobbing i perwersyjne skłonności. Nie chciała dać się za Boga przekonać senatorom-facetom (również z macierzystej organizacji), że takie były wtedy czasy. Nawet Ludwik Święty francuski nie był lepszy, nie mówiąc już o potrójnym bigamiście Wielkim Kazimierzu (dla gorzej zorientowanych: to ten brodacz z pięćdziesięciozłotówki).
Do końca życia pamiętać będę nieodżałowanego znawcę spraw bizantyjskich i Słowiańszczyzny wschodniej (to na przykład Bułgarzy) profesora Lecha Tyszkiewicza, któren w częstym u niego przypływie niemal erotycznej ekstazy krzyczał do wizytujących naszą Alma Mater licealistek z Ostrzeszowa: według Thietmara Dobrawka (cesarska siostra jakby nie było) tak długo nie dopuszczała Mieszka do łożnicy, aż złamany psychicznie ochrzcił siebie, swoich palatynów i jak się później okazało Polskę; wedle czeskiego dziejopisa Kosmasa (a ten znacznie lepiej znał jej upodobania i temperament) tak przewrotnie zachowywała się w Mieszkowej łóżnicy, że ten oszalały jak Cezar czy inny Antoniusz z Kleopatrą z wrażenia ochrzcił swych dzielnych komesów i sam zanurzył się z głową w wielkiej kamiennej chrzcielnicy (mówiąc uczenie baptysterium). Nasza Barbara, choć historyczka z wykształcenia, nie chce o tym dziedzictwie pamiętać.
Są jeszcze mężowie w kwiecie wieku, do niedawna z PO, od niedawna zaś z Nowoczesnej - radny pięciu już kadencji (jak ten czas leci) Tomasz Hanczarek (prywatnie prezes, a potem szef rady nadzorczej giełdowego Work Service) oraz najbardziej ambitny z pretendentów - poseł Michał Jaros. U tego ostatniego nawet wiek podchodiaszczyj - liczy on sobie wiosen równo 35, więc w 2018 będzie miał 37. Może stać się symbolem wrocławskiej zmiany pokoleniowej, za którą tak wzdychają różni wrocławianie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz