Rozmaite bywały operetkowe reżimy w Czarnej Afryce i Ameryce Południowej. Nawet Bokassa jednak oraz Idi Amin nie mieli takiej fantazji jak Kaczor Starszy, a w konsekwencji takiego ministra wojny (czy obrony, jak kto woli).
Władimir Władimirowicz woła strasznym głosem na swoich chłopaków z GRU i się zapytuje: skąd wy braciaszkowie moi wytrzasnęliście tego wesołego brodacza, dziwnie podobnego do wielkiego Feliksa Edmundowicza? Ojcu Dyrektorowi zafundowaliśmy przecież nadajniki na Uralu, ale otkuda - Boh Ty moj - wytrzasnęliście tego patafiana?
Zasromali się pułkownicy Gławnowo Razwiedywatielnowo Uprawlienia i dalejże jęczeć: Towarzyszu Prezydencie, przysięgamy, on nie nasz, my z tym nie mamy nic wspólnego, przecież my odpowiedzialni pracownicy wywiadu i kontrwywiadu.
Nu da - uspokoił się nieco Władimir Władimirowicz, ale czy ten mołojec nie zabierze mi aby moich miliardów? Przecież on nam już raz wojnę wypowiedział.
- Nie żartujcie Towarzyszu Prezydencie - rzekli zgodnym chórem dowódcy GRU, przecież on wtedy tylko żartował.
- A jak się dogadamy z naszym Bratem Trumpem Donaldem Donaldowiczem i będziemy Ukrainę i Pribałtikę brać, to co ten mołojec srogi uczyni - dopytywał się jeszcze niespokojny Władimir Władimirowicz.
- My wsio taki nie znajem - pułkownicy na to.
- To lepiej z tą Pribałtiką i Ukrainą poczekajmy do przyszłego roku - orzekł Władimir Władimirowicz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz