Pisiory biedne udają, że kochają górnośląskich górników. Chwilowo (to szybciutko minie) mogą sobie na tę żałosną obłudę pozwolić, lecz już niebawem - najdalej za dwa lata - staną twarzą w twarz z okłamanymi przez siebie bezczelnie górnikami. Polskiego węgla nikt nie chce i nikt nie kupuje - również w Polsce, żeby było jasne. Jedynym wyjątkiem i to słabiutkim, jawi się węgiel z Lubelskiego i - częściowo tylko - węgiel koksowniczy dla elektrowni, rodem chociażby z Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Reszta z 83 milionów ton teraźniejszego wydobycia (za Gierka było naturalnie dwukrotnie więcej, bo blisko 180 milionów w rekordowym 1978 roku) nadaje się dokładnie tam, gdzie obecnie trafia, czyli na koszmarne hałdy, które pisiorska władza udaje, że skupuje, niby to do państwowych rezerw.
Bezdenna głupota zawsze kosztuje - wielka szkoda jedynie, że nie jej realnych sprawców - oczywistych nawet dla średnio zaawansowanego imbecyla .Australijski węgiel kamienny, pochodzący w przeważającej mierze z odkrywek, tańszy jest od polskiego na londyńskiej giełdzie towarowej blisko dwukrotnie, rosyjski z Kuzbasu prawie półtorakrotnie. Ta tendencja będzie się pogłębiać - strach pomyśleć, do jakiego poziomu. Nigdy już polski węgiel nie będzie konkurencyjny wobec światowych liderów wydobycia, nawet gdyby za jakiś czas spróbowali oni podwyższyć ceny zamiast je dumpingować, jak czynią obecnie. I każdy polski prawicowy intelektualista niebawem to zrozumie, obojętnie czy problem uderzy opóźnionego umysłowo katolika czy lewackiego hipstera, chętnie okradającego swych mieszczańskich rodziców w celu niezwłocznego nabycia ulubionej używki.
Świat zawarł nie tak dawno porozumienia energetyczne, zakończone szczęśliwie - jak się okazało nie dla wszystkich - protokołem z Kioto. Sens tego kompromisu i jego przesłanie jawiło się ostatnią deską ratunku dla mądrzejszej i minimalnie choćby świadomej części ludzkości; szkoda tylko, że spóźnioną - przynajmniej o dwie dekady. Dla pisiorstwa i pozostałej menażerii typu Kukiz 15 czy ONR (Ruch Narodowy i Solidarność Walcząca z rozumem nie stanowią tu niestety budującego wyjątku) protokół z Kioto nic nie znaczy - gorzej, ci koryfeusze intelektu uważają Kioto za korporacyjną ściemę, która nadaje się na śmietnik historii: tak im bowiem problem przedstawił ich gospodarczy autorytet - nieśmiertelny niestety Korwin z resztą sierot po Unii Polityki Realnej inaczej.
Żeby było jasne i choćby trochę obiektywnie: Platforma z PSL-em niszczyła polskie odnawialne źródła z niemalże równym zapałem, jednakowóż znacząco mniej skutecznie. Być może w rezultacie wrodzonej, a narastającej z czasem impotencji.
Już parokrotnie dowiadywaliśmy się poniewczasie, że pomysły najgorsze i najbardziej mordercze dla naszych OZE pisiorskie resorty powyciągały z szuflad swych znamienitych poprzedników. Platfusy ich nie zdążyły wprowadzić, gdyż zwyczajnie bały się wtedy reakcji Brukseli, którą nasi nowi władcy mają - na razie przynajmniej - w dupie. Mimowolna współpraca dwóch głównych polskich partii, pucujących się do tradycji pierwszej Solidarności, jest w tej mierze tyleż oczywista, co smutna do bólu. Smutna, bo pisowscy młodzieńcy o tłustawym cielsku, dumnie dzierżący w grabie ukochaną teczuszkę, są w tym względzie jeszcze gorsi niż ich - pożal się Boże - patroni. Przyszłość rysuje się więc czarno, skoro sama pokoleniowa zmiana niczego nie zmieni.
Z głupkowatą satysfakcją przyjmują oni (pisowscy tłustawi młodzieńcy) kolejne ekologiczne morderstwa w naszym kraju, nawet jeśli spłodzili już jakieś dzieci. Brak wyobraźni bowiem i jakiejkolwiek odpowiedzialności za cokolwiek stanowi ich cechę konstytutywną - chciałoby się rzec - założycielską. Będą się za chwilę pisiorsko-katolickie dzieciątka dławiły w chińskim smogu, będą nagminnie chorować i umierać na raka płuc. Trudno: na szczęście żadną miarą nie zdążą już za to podziękować mamuni i tatuniowi.
Pisiorska władza z Kaczyńskim i Macierewiczem na czele zdążyła już w ostatnich miesiącach zamordować polskie wiatraki, fotowoltaikę, potencjalnych prosumentów oraz pompy ciepła wszelkiej maści. W tej chwili dorzynają właśnie biogazownie, pozornie niewinne, przynajmniej z perspektywy świata pozapsychiatrycznego. PiS przestanie je za sekundę werbalnie popierać, (już w tej chwili zabija je w szczegółowym rozporządzeniu), gdyż instalacje owe również stanowią część świata OZE, świata zielonej energii, a polska prawica koloru zielonego nienawidzi jeszcze bardziej niż czerwonego.
cdn jutro, a więc w niedzielę, tuż po kościele
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz