niedziela, 4 września 2016

Gospodarka gwałtownie hamuje, nie będzie hajcu na 500 plus, chyba, że z kredytu mordującego nasze dzieci i wnuki

Pierwsza chytra i przemyślna Skanska, tuz po niej Budimex i reszta budowlanych potentatów naszych - zwalniają tysiącami, na potęgę - bez precedensu od ostatniego światowego kryzysu 2008. Dlaczego zwalniają? Bo inwestycje, szczególnie te kluczowe - unijne - kompletnie stanęły. Spadek rok do roku jest przerażający: według starych wyjadaczy przekroczył już 35% rok do roku i miesiąc do miesiąca. Za chwilę zacznie zwalniać uzależniona od potentatów reszta - nasi podwykonawcy, których znakomita część łudzi się jeszcze, po polsku liczy na cud.
Cud się niestety nie zdarzy, bo zdarzyć się nie ma prawa. Makroekonomia zawsze przesądza o mikroekonomii. Nie będzie planowanego przez rząd wzrostu 3.6%, dobrze, jak utrzymamy żałosne 3%. Nasze wspaniałe banki, w ich liczbie Santander wicepremiera Morawieckiego gwałtownie zaostrzyły kryteria przyznawania kredytów inwestycyjnych i konsumpcyjnych (oczywiście po wielkiemu cichu, żeby wyłysiałego przedwcześnie Szałamachy niepotrzebnie nie irytować). Realna prowizja za kredyt przekroczyła graniczne dla zdrowej gospodarki 15%, oprocentowanie lokat spadło zaś średnio z żałosnych 2.1% do jeszcze bardziej żałosnych 1.4%. Gołym bez żadnego szkiełka okiem widać, że gdy rzekomy geniusz Morawiecki mówił, że podatek bankowy nie będzie przerzucony na ciułaczy, to mówił właśnie.
Durnowaty i niemożebnie długo przez resort procedowany podatek handlowy i tak będzie zaraz przez Unię uchylony, identycznie jak dwa lata temu na orbanowskich Węgrzech - nie za bardzo wiadomo więc, po kiego chrena kaczyści go forsują, skoro z Orbanem mają (w Zielonej Owieczce i nie tylko przecież) doskonałe i jeszcze lepsze robocze kontakty. Chyba czynią to wesołki nasze pisiorskie dla jaj.
Uszczelnienie VATu można, a nawet trzeba między bajki dla bardzo grzecznych dzieci włożyć: 9 miliardów wzrostu ściągalności tegoż z jednej tylko wynika przyczyny - skończyła się właśnie i rozliczana jest ostatnia perspektywa unijna, stąd chwilowy i absolutnie jednorazowy wzrost, którym tak bezczelnie chwalą się przed naczelnikiem państwa Morawiecki z Szałamachą.   
Zabójcza dla kraju korupcja ma się w najlepsze, wzrosły jedynie (i to niemal trzykrotnie) stawki pod stołem.
 - Wicie, rozumicie mili panowie, stawka za dodatkowe ryzyko musi być, takie jest życie.
Służby wszelakiej maści (w tej chwili dwanaście, a pisiory szykują nowe, jeszcze bardziej zaufane) dostały podwyżki - średnio znacznie powyżej 20% - ale zdają one sobie znakomicie sprawę, a ich kierownictwa stuprocentowo - że władza nie oczekuje od nich łapania złodziei i bandytów, a wręcz przeciwnie. Zawsze można przecież trafić na rodzinę albo przyjaciół jakiegoś wysoko postawionego pisiora, a wtedy nieszczęście gotowe.
Dla globalnych czy choćby europejskich inwestorów sprawa jest prosta jak drut: bez niezależnego Trybunału Konstytucyjnego i w konsekwencji sądów, inwestowanie w kaczystowskiej Polsce to jak inwestowanie w pierwszym z brzegu bantustanie. Państwo z łaski swojej pozwoli obcemu zainwestować - potem zabierze, albo i nie, z pewnością się nad tym poważnie zastanowi.
Oznacza to dla normalnych i uczciwych podatników jedno tylko - padaka jest pewna, a rozbuchane przez populistów socjalne wydatki finansowane będą wyłącznie z deficytu, czyli pieniędzy naszych dzieci i wnuków.    
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz