sobota, 10 września 2016

Schetyna wyregulował Warszawę, szkoda wielka, że całkowicie po myśli Wielkiego Naczelnika Państwa

Radził zarząd Platformy, radził tydzień, radził drugi, aż uradził: Gronkiewicz-Waltz przymuszona została (dotąd dzielnie jak na siebie się opierała przed nielojalnością wobec swoich ludzi) do wywalenia z roboty dwóch zastępców i całkowicie spóźnionej gry na tak zwane "zbadanie afery reprywatyzacyjnej do dna", czyli do cna. Ze "cna"dość zgrabnie rymuje się CBA, i  tym się niewczesna zabawa zapałkami niewątpliwie zakończy. Młody delfin i niedoszły carewicz, czyli wiceprezydent Jóżwiak poległ za szefową wprost - zdaniem Schetyny i Halickiego nieudolnie i bez politycznego wyczucia bronił HGW w mediach; z samymi przewałami jednakowoż niewiele miał wspólnego, niektórzy powiadają, że nic zgoła. Wiceprezydent Wojciechowicz odpowiadał długo za stołeczne inwestycje: można ich tempu, a zwłaszcza jakości, sporo zarzucić, jednak związek między tymi słabiznami i mieliznami a działalnością złodziejsko-reprywatyzacyjnej szajki pp. Nowaczyka, Kruk (rodzona siostra tegoż), Majewskiego (adwokaci i dziekani Warszawskiej Rady Adwokackiej, Kruk to długoletnia wysoka urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości) oraz szefów stołecznego BGN Bajki i Rudnickiego, jest tak naprawdę żaden. Może coś tej mierze wypłynąć w śledztwie, na razie nic na to nie wskazuje.
Nasz chytry  El Capitano wstawił też Hannie w miejsce zaufanego jeszcze przed chwilą Wojciechowicza byłego posła Pahla, z Lubuskiego rodem. Ten jest wybitnym prawnikiem, przez lata reprezentującym PO przed sądami oraz Trybunałem Konstytucyjnym - teoretycznie więc powinien przydać się pani prezydent przy reprywatyzacyjnej zawierusze, również jako człowiek bez warszawskich zobowiązań i czeredy szwagrów. W praktyce jednak przede wszystkim jest to oddany człowiek Capitano, będzie więc u HGW robił za ucho i oko partyjnego naczalstwa.
Z czysto politycznego punktu widzenia uderzenie w zastępców oznacza ruch potężnie spóźniony - podrywa za to bez reszty zaufanie wszystkich podwładnych pani prezydent do niej samej i jej partyjnego zaplecza. Sama HGW zrezygnowała z zaszczytnej funkcji szefowej PO w powiecie, co budzić może jedynie uśmiech politowania, bo kogo to na Bóg miły obchodzi. Wykonując z całą powagą podobne ruchy partia jeszcze rok temu rządząca popada w infantylizm niebezpieczny i dosyć śmieszny zresztą. Komisarzem powiatu warszawskiego w strukturze PO został Andrzej Halicki - stary schetyniarz, z rekomendacji patrona do października zeszłego roku minister administracji i cyfryzacji: działacz doświadczony i biegły w partyjniackich bojach, natomiast drętwy oraz całkiem wyzuty z politycznej charyzmy i sex-appealu.
Hanna Gronkiewicz-Waltz - podobno za altruistyczną poradą zaprzyjaźnionego prezydenta Gdańska - wprowadziła w urzędzie obowiązek wypełniania przez decyzyjnych urzędników obszernej ankiety, drążącej powiązania ich rodzin z roszczeniami do pożydowskich kamienic, placów i budynków użyteczności publicznej. Dobry ruch, bezspornie miałby głęboki sens w połowie pierwszej kadencji.
Swoją drogą ankieta przyniosła pasjonujące żniwo: na 400 przemaglowanych urzędników ośmiu się przyznało, że ich bliscy kolekcjonują roszczenia, za to ponad pięćdziesięciu z rozbrajającą dezynwolturą oświadczyło, że nie jest w stanie odpowiedzieć na pytania przecząco ani też twierdząco.
Cóż podobne dictum oznaczać może, w prostym przekładzie z poezji na prozę? "Nie będę tłumaczył się, a tym bardziej odpowiadał za wujka czy też szwagierkę, która przecież nie jest obowiązana mi się spowiadać". Nie podlega dyskusji, że należałoby zwolnić natychmiast obie kategorie - szkopuł w tym, że sześć, siedem lat temu. Wtedy miałoby to głęboki sens, a nawet istotny wpływ na bieg wydarzeń w stolicy naszej.
Gdański przyjaciel i prezydent Paweł Adamowicz nie jest w swym doradztwie tudzież doraźnych friendly expertise całkowicie bezstronny: sam już jest bezlitośnie grillowany przez pomorskie CBA w przedmiocie powtarzających się kłamstw w oświadczeniach majątkowych, woli przeto zdecydowanie, żeby panna Hanna mordowana była jak najdłużej i jak najboleśniej. To da mu przynajmniej odrobinę oddechu i odwrócenia uwagi od Trójmiasta - z braku lepszej pociechy. Sama HGW wyraźnie nie rozumie, że przedłuża jedynie własną agonię, ciągnąć przy tej okazji za sobą do grobu prześwietną Platformę do bólu Obywatelską. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz