poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Przerażony SPECNAZ patrzy bezradny, jak Macierewicz Antoni dekoruje zapasionego młodziana z apteki w Łomiankach złotym krzyżem zasługi

Musimy sobie wewnętrznie, tak po wielkiemu cichu ustalić, czy nasza armia czynna jest nam na obecnym etapie potrzebna, czy też nie. Druga ewentualność dotyczy sytuacji, w której do końca wierzymy sojusznikom, na przykład  amerykańskim i swoje własne wojsko traktujemy jako zwyczajną atrapę, ot taką dekorację – rzecz czysto dla picu, o której wszyscy potencjalni agresorzy wiedzą, że sama w sobie nic nie znaczy.
Wyobraźmy sobie, że desant specnazu ląduje w trzydziestu precyzyjnie wyselekcjonowanych miejscach w Polsce zachodniej, między innymi dla przykładu w Maszewie pod Policami, Świdnicy i w podpoznańskich Krzesinach, uziemiając nasze wspaniałe , świeżo wyremontowane F16. Czy zapasiony młodzian ze swoim psychopatycznym szefuńciem wraz z całą potęgą Gazety Polskiej zapewni wtedy błyskawiczną reakcję naszych komandosów? Czy pod wodzą straszliwych pisiorów będziemy się bronić choć sekundę dłużej niż latem 2008 równie zapasiony a niezmiernie bohaterski przyjaciel poległego Kaczyńskiego Michelek Saakaszwili?
Ten ostatni, jak wcześniej był mocny w gębie jak trzy Macierewicze, tak po wejściu Rosjan w sierpniu 2008 błyskawicznie zesrał się w portki ze strachu i zwyczajnie żal było na niego patrzeć. Marzył o jak najszybszym skutecznym poddaniu się wrogowi, byle tylko ktokolwiek zdjął z niego odpowiedzialność, która przerosła go całkowicie, gdy ruskie czołgi szły na Tbilisi, a jego amerykańskie zabawki 94. Armia rozbiła jednym uderzeniem.
Dupę musiał mu ratować inny znany kabotyn Sarkozy, rzecz jasna już bez gruzińskich jeszcze niedawno Abchazji, Adżarii i Osetii, które Putin wziął jak swoje. Nawet nasz Lechu (bliźniak młodszy o sekundę) czerwienił się ze wstydu za swojego wspaniałego i wojowniczego przyjaciela.
Wściekły obserwowałem popisy naszych rodzimych kabotynów w dniu 15 sierpnia bieżącego roku, bo trudno w tej mierze o jakiekolwiek złudzenia. Kibole Legii wzmocnieni ONR-em i inną faszystowską hołotą specnazowi nie fikną, bo przecież głupi nie są – wystarczą pisiorom akurat do bicia w mordę uczestników Parady Równości czy KOD-owskich dziadków. Wojsko pod komendą Antoniego zawsze będzie zeszmacone i pozbawione resztek oficerskiego honoru oraz zwykłego charakteru, przekładającego się na elementarną profesjonalną przyzwoitość. Tak zawsze bywa, gdy stawia się na ślepo posłuszne miernoty kosztem myślących samodzielnie i doświadczonych oficerów. W razie konfliktu z Białorusią, polegniemy w przeciągu tygodnia, bo świeżo awansowani świętojebliwi ministranci mogą ewentualnie do mszy służyć, względnie prężyć tors w paradnym mundurze na poświęconej przez księdza kapelana defiladzie. Wiemy przecież, jak generalissimus Antoni traktuje weteranów z Iraku i Afganistanu, odsuwając ich konsekwentnie na boczny tor.
Sprawę pogarsza głupi i do imentu szkodliwy z punktu widzenia interesów państwa polskiego oficjalny już w tej chwili kult wyklętych – prezydent pobłogosławił w ciemno ich tablicę w kwaterze Nieznanego Żołnierza, nie wnikając, jak to zwykle bywa w zwyczaju bezmózgów, w kłopotliwe, a zbrodnicze szczegóły. Ważne jest to, aby przekreślić i wymazać z polskiej tradycji KOR, pierwszą Solidarność i okrągły stół, w której to dziedzinie prawicowej hołoty nie było i już nie będzie, a zastąpić ją kultem tuż-powojennych zagubionych gówniarzy - morderców Żydów, Słowaków, Białorusinów oraz współpracujących z nową władzą polskich „kolaborantów”, którzy tuż po wojnie reprezentowali siłą rzeczy 80 procent ocalałego z wojennej tragedii społeczeństwa.
Żeby było jasne, szanuję Pileckiego, Klamrę, nawet do czasu Łupaszkę – nic te tragiczne postaci nie mają jednak wspólnego ze współczesnymi cwaniaczkami chlejącymi piwsko w opiętych koszulkach z ich podobiznami. Żaden z naszych kibolskich troglodytów i innych karków hodowanych na sterydach, żaden też ministrant  nie stanie do walki ze specnazem w chwili próby – możemy się o to założyć o każde pieniądze.
Specnaz ćwiczył w Afganistanie, Czeczenii, na Krymie i w Donbasie, oby nie poćwiczył na ślicznych żołnierzykach Antoniego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz