Wałbrzych ukryty wśród wałbrzyskich gór już niemal stracił nadzieję na wykopki na osławionym 65 kilometrze. Ile można czekać na cudowne znalezisko, zważywszy, że niemal równo rok temu Piotr Koper z Andreasem Richterem ogłosili, że tajemnice Hitlera to dla rasowych eksploratorów pikuś.
Była to deklaracja szokująca dla starszej generacji badaczy pamiętających kaźń premiera Jaroszewicza z małżonką Solską Alicją we własnej willi w Aninie w 1992 roku. Małżonkowie byli bestialsko torturowani tylko dlatego, że w 1945 dwudziestoletni porucznik Jaroszewicz jako dowódca zwiadu wspólnie z oficerami SMIERSZu odpowiedzialny był za poszukiwanie nazistowskich skarbów. Mordercy premiera uważali, że w obliczu śmierci wyda on tajemnice SS.
Czy wydał, nie wiemy, bo kilerzy nie zostali złapani. Dziś w każdym razie po raz pierwszy ktoś zainwestował kilkaset tysięcy w przedsięwzięcie solidarnie obśmiewane przez Gazetę Wyborczą oraz pisiorskie czynniki rządowe. Cichym bohaterem 65 kilometra jawi się 86-letni przewodnik sudecki (właściwie książański) - Tadeusz Słowikowski. Tenże emerytowany górnik już 30 lat temu wskazywał najbliższe okolice Książa jako miejsce ukrycia skarbu Breslau. Wedle Słowikowskiego 5 maja 1945 esesmani zabili mieszkańców domu położonego na pograniczu Szczawienka i śródmieścia Wałbrzycha, a sam dom doszczętnie zburzyli. Uczynili to, aby usunąć świadków złotego transportu.
Niemiecki zawiadowca Hermann Schulz ze Szczawienka wszystko widział. Esesmani dziwnym zbiegiem okoliczności go nie zlikwidowali jak pozostałych, dlatego górnik Słowikowski mógł go po gorzale nieformalnie przesłuchać. Długo czaił się Słowikowski ze swą tajemną wiedzą - być może bał się odwetu potomków Wehrwolfu. Teraz już się nie boi, gdyż Richter Andreas sam jest potomkiem.
We wtorek 16 sierpnia ciężki sprzęt rozora przykolejowy grunt. Wtedy zasłony opadną, bohaterscy eksploratorzy zmierzą się z trudną prawdą. Jeśli tunel okaże się pusty, względnie pancerny pociąg okaże się pełen granatów, zamiast brylantów, trza będzie szukać dalej - chociażby na zamku Czocha, bądź w sąsiednich tunelach ukrytych pod cesarskimi zaporami.
Naszych eksploratorów bacznie obserwują nasze bieda-służby, ale co gorsza Mossad i FSB. Może się okazać, że jak zwykle Żydzi i Ruscy wiedzą lepiej, co dla nich dobre.
Ważne jest, by cokolwiek tam znaleźli. Już sam tunel jest atrakcją, a pociąg, nawet pusty będzie sensacją.A co dopiero z bonią...
OdpowiedzUsuńJeżeli tam jest jakiś pociąg??? Za niedługo wszystko będzie jasne.
Usuń