Bohaterska pilotka, niedawno wymieniona przez Putina na dwóch pojmanych przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy oficerów GRU, wypowiedziała w polskim Sejmie piękne słowa o wołyńskiej rzezi. Dwudziestopięciolatka z Batkiwszczyny Julii Tymoszenko okazała się szlachetniejsza i mądrzejsza od wszystkich ukraińskich i polskich nacjonalistów razem wziętych.
Przywróciła nam nadzieję na prawdziwe pojednanie z sąsiadem, tym bardziej potrzebne, że jest on śmiertelnie zagrożony przez wielkoruski imperializm.
Półtora miliona młodych Ukraińców pracujących w Polsce znacząco wzmacnia te nadzieję - po raz pierwszy od sojuszu z Petlurą w 1920 r. pojednanie z Ukraińcami staje się realna perspektywą.
Jeden jest tylko warunek tegoż, od którego strona polska odstąpić nie może i nie odstąpi. Nie odstąpi, bo jeśli plują nam w gębę, to trudno udawać, że deszcz pada.
Wołyńscy ludobójcy, masowi mordercy dzieci, kobiet i starców nie mogą robić za bohaterów i wzorzec dla patriotycznej młodzieży walczącej ze specnazem w batalionie Azow i w Prawym Sektorze. Nie mogą rzeźnicy być patronami ulic, placów i uczelni.
Jeśli ukraińska elita będzie nadal próbowała mrugać do nas w tej sprawie lewym okiem, że to niby ciemny lud tego pragnie - żadnego pojednania nie będzie .
Jeśli pojednania nie będzie, Ukraina stanie sam na sam z żądnym zwycięskiej wojenki Władimirem Władimirowiczem. Może się okazać, że sąsiad nasz będzie państwem sezonowym (Saisonstaat) całkowicie na własne życzenie.
Paweł Kocięba-Żabski, syn Wołyniaka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz