poniedziałek, 20 czerwca 2016

Czyżby wielki el Capitano potajemnie negocjował z pisiorami koalicję na Dolnym Śląsku?

Czyżby nie był on pomny losu przystawek pożartych przez sympatycznego Jarosława?
Niejakiego Andrzeja Leppera chociażby?
Sama uporczywa plotka na ten temat - powracająca, gdzie się człowiek nie ruszy - czyni Platformie i w ogóle opozycji nieodwracalne i niepowetowane szkody. Grozi całkowitą kompromitacją i utratą moralnego mandatu do czegokolwiek (tak jakby on kiedykolwiek istniał). 
Tajne te pieriegowory w klozecie odbywają się (a może złe języki krzywdzą naszego Schettino) w przeddzień (28 czerwca) sesji dolnośląskiego sejmiku, na której głosowane ma być odwołanie marszałka Przybylskiego. 
Wszystkie te fajne operacje budzą zbrzydzenie, by tego po imieniu nie nazwać, na przykład zdradą. 
Tajne pieriegowory PiS - PO toczyć się mają (wedle poważnego hierarchy, dodajmy najzupełniej trzeźwego) naturalnie pod auspicjami Kościoła, Matki naszej. Pieriegowory owe zaszczycane są wedle wiedzy naszego informatora przez samych najwyższych koryfeuszy - Kaczkę Starszą i el Capitano. 
Do tego dochodzi kontekst wkroczu CBA do szesnastu urzędów marszałkowskich, co jako żywo przywodzi na myśl równie tajne pieriegowory szesnastu przywódców polskiego podziemia z jenerałem Sierowem. 
Dla niewtajemniczonych spieszę z objaśnieniem - Iwan Iwanowicz Sierow dowodził organizacją SMIERSZ - co należy odczytać jako smiert' szpionam; była to kontrrazwiedka niezwyciężonej Armii Czerwonej, protoplastka GRU. 
Szesnastu polskich pożytecznych idiotów zostało przez niebieskie otoki zdjętych pod Warszawą w styczniu '45, przewiezionych w Moskwu i tam pokazowo osądzonych. 
No ale zaślepiony zemstą na Protasiewiczu el Capitano wie jak zwykle lepiej. 
Czy poinformował on o tym zdarzeniu swego zacnego druha, mecenasa Prado naszej polityki, pięknego Donalda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz