poniedziałek, 6 czerwca 2016

tytuł posta? - jeszcze nie wiem

Ciężko, ciężko, a i nielekko. Milicja nasza pisiorska w stolicy kolejny już raz ściga się z pachołami Kurskiego  w konkurencji ćwiartowania maszerujących czy choćby tylko spacerujących kodersów. Należy uczciwie odnotować, że milicjanci tradycyjnie nie dali szans pachołom; z właściwym wszystkim mundurowym wdziękiem podzielili spacerujących w 27 rocznicę Polski w ruinie przez pięć, gdy pachoły na wyraźny rozkaz młodszego Kurskiego jedynie przez cztery. Najlepiej jak się za liczenie elementu animalnego weźmie archidiecezja warszawska, wysyłając na stanowiska kontrolne przeszkolone na milicji dewotki. Boh trojcu ljubit.
Media świętej pamięci mainstreamu winny już dojrzeć do podobnego rozwiązania. Niechaj spacerujących bądź unieruchomionych kodersów liczą równie przeszkoleni aktywiści Greenpeace'u i Watchdog Polska. Kijowski winien zgodzić się na to pod warunkiem, że umieją liczyć do dwóch milionów. W końcu Lechu już parę razy wyprorokował, a na kaczorach zna się jeszcze lepiej od Danki.
Zaniepokoiły mnie świąteczne (idzie rzecz jasna o nasze czerwcowe święto in spe) dezercje (manewry?) najwybitniejszych mężów stanu z kręgów antykaczystowskich: Lecha syna Bolesława i Capitano Schettino. Pierwszy bełkotał coś w Gdańsku o dwóch milionach właśnie (i siedmiu milionach podpisów), drugi wybrał prapiastowską Legnicę, pod której murami Pobożny stracił głowę i szósty palec u nogi. O co chodziło naszym strategom, pytać trza Najświętszą Panienkę a i ona może czuć się nieco zaskoczona. Lechu brzydzi się wyraźnie żałosnymi 50 tysiącami (skąd wiedział zawczasu? znowu syn Jarosław?), Gregory natomiast brzydzi się najnowszą marynarką Mateusza, któren na dziatki skąpi, a na hipsterskie ciuchy mu zgoła nie brakuje.
Któren liderem opozycji naszej? Myśl straszna przemyka, że może ów przystojniak w kanarkowych swetrach, na marszu nieodstępujący korpulentnego Kwacha. 38-milionowy naród, a kadrowe niedostatki psuja nam świąteczną euforię. Nie masz tych problemów po drugiej stronie - tam za hitlerkiem z kieszonki zwarty szyk mongolski. Ciekawe, że z podjudzenia prezesika mongolice zawziętsze się wydają od swych politycznych i intelektualnych partnerów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz